Typowe
powieści szpiegowskie to zdecydowanie nie moja bajka. Nigdy mnie nie pociągały.
Sięgnęłam jednak po jedną powieść o szpiegu zaintrygowana jego historią. I choć
postać Victora Maskella, bohatera powieści Johna Banville'a, wzorowana była na
Anthonym Bluncie, "bohaterze" jednej z największych afer
szpiegowskich, to pierwowzór nie był i nie jest dla mnie w zasadzie istotny. To
sam Maskell stał się powodem, dla którego tak mocno weszłam w Niedotykalnego ("Znak", Kraków 2010).
Victora
poznajemy jako siedemdziesięciodwuletniego schorowanego (zdiagnozowano u niego
raka) i publicznie potępionego - ujawniono jego szpiegowską działalność na
rzecz Związku Radzieckiego, odebrano tytuły i funkcje. Pojawia się u niego Serena Vandeleur, dziennikarka, pragnąca napisać o nim książkę i to
jej właśnie Maskell opowiada historię swojego życia. I to z jego bezpośredniej
relacji dowiadujemy się, co spowodowało, że został podwójnym szpiegiem i kim
właściwie był. Ten sposób narracji ma jednak znaczącą wadę (nie dla powieści,
dla poznania). Bohater odkrywa się przed czytelnikiem tylko na tyle, na ile tego
chce.
Victor Maskell, choć potępiony jako szpieg, przede wszystkim był
wielbicielem, koneserem sztuki, autorem monografii Nicolasa Poussina,
zafascynowanym jego Śmiercią Seneki, obrazem
w rzeczywistości nieistniejącym, który to jednak odegra w powieści niemałą
rolę. Wybitny intelektualista studiował na Cambridge, gdzie zetknął się ze środowiskiem
młodej lewicy. Szybko zyskał w kręgu szacunek i uznanie, razem z Nickiem
Brevoortem, przyjacielem, bratem jego przyszłej żony i chyba największą
miłością, a przynajmniej najbardziej fascynującym i pociągającym go
człowiekiem, odbył podróż do ogarniętej wojną domową Hiszpanii i porewolucyjnej
Rosji. Ciesząc się zaufaniem, został włączony w działalność szpiegowską na
rzecz Rosji radzieckiej, co po wybuchu II wojny światowej, nie przeszkodziło mu
funkcjonować w wywiadzie brytyjskim, co bardzo przydało się jego radzieckim „przyjaciołom”.
Ten okres jego życia był do granic przepełniony ważnymi i mniej istotnymi
wydarzeniami. Ożenił się z nieco mroczną Vivienne, spłodził dwójkę dzieci.
Jednak życie rodzinne nie pociągało go tak bardzo, jak działalność szpiegowska.
Nie rezygnował również z życia towarzyskiego, przepełnionego oparami alkoholu i
tytoniowego dymu. Dzięki tym opisom możemy poznać środowisko, w którym się
obracał, a w którym nie brakowało niezwykłych charakterów – jedni byli
odpychający, drudzy fascynujący, jeszcze inni tworzyli niezwykle barwne tło.
Podczas jednego z nalotów na Londyn poznał też smak homoseksualnej miłości,
odkrywając w sobie nową namiętność. Od tej pory działalność na rzecz wywiadów
łączył z, jak to sam określał, łowami na mężczyzn. Trzeba zaznaczyć, że homoseksualizm
w Wielkiej Brytanii do 1967 roku był karany więzieniem. Dlatego poszukiwanie
seksualnych przygód było dla Victora tak samo niebezpieczne, jak szpiegowanie.
Zresztą w tych niepewnych, ryzykownych, ukradkowych spotkaniach w miejskich
szaletach, brudnych zaułkach, parkach krył się wielki urok możliwości bycia
przyłapanym. We wspomnieniach dotyczących jego życia seksualnego jest raczej
powściągliwy, nie ze wstydu, lecz z niechęci dla naturalistycznych scen, nie
unika jednak wspominania przygód i kochanka Patryka. Po wojnie Victor
postanawia zrezygnować z działalności szpiegowskiej i dla Brytyjczyków, i dla
ZSRR i całkowicie poświęcić się jego największej namiętności, czyli sztuce. Jednak
od przeszłości nie udało mu się odciąć, powracała do niego wielokrotnie, w
końcu doprowadzając go do wspomnianego na początku upadku.
Victor Maskell to postać, z którą mam wielki problem. Zdrajca ojczyzny
i ideałów, choć sam mówił, że nie można zdradzić tego, w co się nie wierzy,
musi budzić negatywne uczucia. Do tego zakochany w brzmieniu własnego głosu
bufon – taki jawi się jako opowiadający swoje losy starzec. Jednocześnie jego
młodzieńcze losy, dylematy i wybory budziły we mnie pewien rodzaj współczucia i
fascynacji. Może po prostu dałam się uwieść tej diabelskiej postaci… Ale
zamknięcie jego historii, o którym tu ani słowa, każe mi sądzić, że to postać
niezwykle tragiczna. Nie wybiela to jego negatywnych działań, ale też budzi
pewien rodzaj wzburzenia. Cóż, uwielbiam takie nieokreślone postaci, choć
momenty, w których czułam się wkurzona jego zachowaniem i uwielbieniem dla
siebie, nie były rzadkie. Tym bardziej że odpowiedź na to, dlaczego zdradził
jest wciąż… trzeba samemu przeczytać, żeby zawyrokować.
Spotkałam się z opiniami, że Niedotykalny
to wyjątkowo nudna pozycja, a opowiedziana w niej historia, mimo że
ciekawa, to została niepotrzebnie rozwleczona. Nie zgadzam się z tym w ogóle. Dla
mnie każda postać, każdy opis, historia stanowi o uroku tej powieści. Bohater Banville’a
to typ intelektualisty, erudyty, który konstruuje piękne zdania. Pod względem
językowym jestem powieścią zachwycona, niemal czyste, niepozbawione poczucia
humoru, piękno muszę przyznać. Nie jestem w stanie ocenić, jak książką wygląda
jako powieść szpiegowska, ale jako powieść psychologiczna, poruszająca
zagadnienia moralności, etyki, estetyki, wyborów sprawdza się znakomicie, nie
zanudzając mnie ani przez moment. Naprawdę warto zawrzeć bliższą znajomość z
Victorem Mankellem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz