Kochana Naia wyróżniła mojego skromnego bloga i zaprosiła mnie do nieco ekshibicjonistycznej zabawy Liebster (zasady również u Nai). Ponieważ rzadziej tu bywam niż mnie nie ma, a moje ulubione blogi zostały już wyróżnione, nie ośmielę się wywoływać nikogo do odpowiedzi. Sama jednak z przyjemnością odpowiadałam na bardzo ciekawe pytania, jakie zadała mi jedna z moich ulubionych blogerek:
1. Gdybyś miał
możliwość, niczym bohater O północy w Paryżu Woody'ego Allena, wsiąść do
magicznego samochodu uwożącego Cię do innej epoki, którą byś wybrał? Która
artystyczna bohema pociąga Cię najbardziej?
Nad tym pytaniem
nie musiałam się wcale zastanawiać. Od razu cofnęłabym się do lat dwudziestych
XX wieku, żeby sobie pogawędzić ze Skamandrytami, a w szczególności z
diabolicznym Julianem Tuwimem i nieśmiałym Antonim Słonimskim. A Emilowi
Zegadłowiczowi podziękowałabym bym mocno za rozkosz czytania Zmór. Chętnie zajrzałabym też do
młodopolskiego Krakowa i wypiła to i owo z Przybyszewskim i jego ekipą, pod
bacznym okiem Boy'a Żeleńskiego.
A gdybym mogła
sobie wybrać nie epokę, a świat to z miejsca przeniosłabym się do brudnego, ale
zamieszkanego przez niezwykłe postaci Ankh-Morpork w Świecie Dysku.
2. Wszyscy
wiemy, jak wiele dobrego wynika z czytania. Ale wszyscy pamiętamy też
nieszczęsną Emmę Bovary, która zrujnowała sobie życie, gdy przestało pasować do
wyczytanego przez nią w romansach schematu. Czy myślisz, że w dzisiejszych
czasach książki mogą również w pewnych przypadkach okazać się zatruwającym
umysł narkotykiem?
Sądzę, że bez
względu na poziom czytelnictwa książki zawsze mogą stanowić ten rodzaj
zagrożenia. Zwłaszcza dla ludzi o słabej psychice, którzy nie potrafią
oddzielić fikcji od rzeczywistości i
które tak bardzo nie radzą sobie z
życiem, że uciekają w inne światy. Dlatego sama nie mówię, że czytanie jest
moim nałogiem, bo dobrych nałogów nie ma (moim zdaniem). Jest dla pasją i
namiętnością.
3. Czy zdarzyło się kiedyś, że książka tak
mocno wpłynęła na Ciebie swoim klimatem, że postanowiłeś odwiedzić miejsce,
które opisywała, i dopiąłeś swego? Jakie miałeś wrażenia?
Niestety, to
dopiero przede mną. Napiszę, jak mi się uda osiągnąć cel.
4. W
poszukiwaniu straconego czasu czy Ulisses?
Jeszcze nie
jestem w stanie wybrać. W poszukiwaniu straconego
czasu czeka na odpowiedni czas na półce, a Ulisses, choć już zanalizowany i omówiony, to przeczytany
wybiórczo, bo wydanie mnie mocno zniechęciło. Ale, że jest w zapowiedziach
Znaku na 2013 rok, więc jest szansa na
powtórne podejście. Jeśli zaś chodzi o sam tytuł to zdecydowanie W
poszukiwaniu...
5. Czy widzisz
samego siebie w roli pisarza? Jeśli tak, co najbardziej wyzwala w Tobie
pragnienie pisania? Czy zdarza Ci się spojrzeć na kogoś, kogo znasz lub dopiero
poznałeś, i pomyśleć: „To byłby świetny bohater do mojej książki”?
Nigdy nie
ciągnęło mnie do pisania fabularnego. Zdecydowanie bardziej wolę się zachwycać
pięknymi zdaniami, niż sama je próbować tworzyć. Jeśli pisanie, to tylko coś
historycznoliterackiego, o czytanych tekstach itp. Za to bardzo lubię
redagować, może kiedyś trafi mi się jakaś proza, bo na razie tylko nad tekstami
naukowymi się znęcam.
6. Jak myślisz,
jak mocno na twórczość pisarza wpływa jego narodowość? Czy dostrzegasz cechy
wspólne dla pisarzy pochodzących z jednego kraju? Czy któraś literatura
narodowa odpowiada Ci szczególnie?
Jakby się
pisarze nie zapierali, wypierali i przeczyli jakimkolwiek wpływom ich
narodowości na to, co tworzą, to takie wpływy niewątpliwie są. Raz mniejsze,
raz większe i zależy to też od typu publikacji, są. Chyba najbardziej to widać
wśród pisarzy iberoamerykański – bez względu na to, czy ich twórczość można
zaliczyć np. do realizmu magicznego, czy nie, to sposób pisania, traktowania
języka, budowa zdań, a także postrzeganie rzeczywistości jest zawsze w jakiś
sposób podobne i uwarunkowane narodowością.
Jestem literacką
patriotką, kocham polskich pisarzy i ich dzieła. Wspomniana literatura
iberoamerykańska też jest mi bardzo bliska. Ale w zasadzie czytam to, na co mam
ochotę bez względu na pochodzenie autora.
7. Panuje
powszechne przekonanie, że prawdziwy pisarz musi mieć barwne życie, by mieć o
czym pisać. Jest jednak wiele przykładów wybitnych artystów, przykutych przez
całe życie do łóżka lub po prostu żyjących na odludziu, w mniej lub bardziej
dobrowolnej izolacji towarzyskiej. Co o tym myślisz, czy Twoim zdaniem
rzeczywiście dobry pisarz musi być trochę poszukiwaczem przygód?
Myślę, że
pisarzy można by podzielić na dwie grupy (mocno uogólniając). Po pierwsze na
doskonałych obserwatorów rzeczywistości i ludzi, łowców przygód i tematów na
dobrą książkę oraz czerpiących z własnych doświadczeń. Po drugie na obdarzonych
wyjątkową wyobraźnią i wrażliwością, dzięki którym są wstanie stworzyć
niezapomniane dzieła, odcinając się od rzeczywistości.
8. Twoje
marzenie o szczęściu.
Jak zdradzę to
może się jeszcze nie spełni i co wtedy? Ale na pewno jest tam miejsce na
brodacza, bogatą biblioteczkę i święty spokój ;)
9. Kim lub czym
chciałbyś być, gdybyś nie był tym, kim jesteś?
Modelką Gustava
Klimta. I wyczekiwanym listem.
10. Dar natury,
który chciałbyś posiadać.
Możliwość
zatrzymywania czasu.
11. Jak
chciałbyś umrzeć?
Wcale nie chcę.
Bardzo się cieszę sQrko że zechciałaś odpowiedzieć na moje pytania - jesteś pierwsza i z tym większym zaciekawieniem prześledziłam Twoje odpowiedzi. Przedwojenny Kraków to musiał być rzeczywiście szalenie inspirujący i sprzyjający artystom czas, też mi przemknął przez myśl kiedy układałam to pytanie, choć szczerze mówiąc sama ostatecznie się nie zdecydowałam, w którym środowisku chciałabym się znaleźć. Cieszę się więc, że Tobie to pytanie nie sprawiło problemu i miałaś gotową odpowiedź :)
OdpowiedzUsuńTo ciekawe, że nie masz żadnych ciągot pisarskich - gdzieś kiedyś czytałam, że każdy namiętny czytelnik mniej lub bardziej marzy o tym żeby samemu zostać pisarzem :) Z drugiej strony - podejrzewam, że z takich marzeń często rodzą się kiepskie książki i duże rozczarowania.
Co do pisarzy i znaczenia, jakie dla ich twórczości mają ich doświadczenia - masz rację, przy czym naprawdę niesamowity jest dla mnie ten drugi typ. Wiadomo, że nie jest bułką z masłem opisać swoje przygody, ale ci którzy potrafią wyczarowywać coś z niczego, zbudować zapierającą dech w piersiach historię nie korzystając w ogóle z surowca własnych uczuć i doświadczeń - jak choćby praktycznie nie wystawiająca nosa z domu przez całe życie Emily Bronte - to są dopiero mistrzowie!
Z kwestionariuszem Prousta poradziłaś sobie, muszę przyznać, bardzo błyskotliwie :) Wyczekiwany list - rzeczywiście, byłoby to wspaniałe.
Życzę Ci powodzenia z "Ulissesem" (z "W poszukiwaniu..." też, ale tu jednak rzeczywiście trzeba odpowiedniego czasu, więc nie ponaglam, niech sobie dojrzeje). Oraz rychłego spełnienia marzenia o szczęściu, z brodaczem na czele ;)
Naiu, jeszcze raz dziękuję za zaproszenie, świetnie się bawiłam, odpowiadając na pytania. Dla mnie również bardziej niezwykły jest pisarz czerpiący jedynie z wyobraźni, a przy tym tak szalenie autentyczny i prawdziwy. To jest dopiero niesamowity talent.
OdpowiedzUsuńI dzięki za życzenia, niech się spełnią jak najszybciej ;)