czwartek, 18 września 2014

Trzydzieści cztery kobiety - Alberto Moravia, "Raj"

Alberto Moravia, włoski pisarz i dziennikarz, jest jednym z najbardziej znanych włoskich twórców. Wielokrotnie wydawany w Polsce, nie tak dawno w wabowskiej serii „Nowy Kanon” ukazała się jego Nuda, wkrótce na rynku wydawniczym pojawić ma się głośny Konformista. Niedawno miałam przyjemność zapoznać się z jego krótkimi formami zebranymi w tomiku Raj (Czytelnik:Warszawa 1975) i muszę przyznać, że wywarły na mnie naprawdę spore wrażenie.

Raj, tytuł zbioru 34 krótkich form, niesie ze sobą w pierwszej chwili zdecydowanie pozytywne skojarzenia. To wszak Eden, kraina wiecznej szczęśliwości, czego można by chcieć więcej? Nie trudno się jednak domyślić i widać to już w pierwszym opowiadaniu, że raj Moravii jest podszyty ironią, przewrotny i zdecydowanie daleki od ideału. Nie znajdziemy w nim czystych, niewinnych i nudnych dziewic, ale dużą gamę kobiet, każda inna, każda wyjątkowa. To właśnie kobietom Moravia poświęcił tomik. Są one bohaterkami i narratorkami opowiadań. Ich historie są niezwykłe, dziwne, momentami niemal schizofreniczne. Wynikają bądź to z niezrealizowanych pragnień, które nagle wybuchają ze wzmożoną siłą, bądź też są próbą uwolnienia się ze sztywnych ram obyczajowych narzuconych przez mieszczański styl życia. Są także walką, próbą walki z emocjami, ludźmi i wreszcie z nudą. 

Kobiety Moravii to naprawdę niezwykłe stworzenia. Jedna tak bardzo pragnie wyzwolić w swoim mężu bestię, że prowokuje go tak długo, aż ten jej nie uderzy. I co? I nadal jej mało. Inna, zdradzana żona, rekompensująca sobie niewierność męża zakupami, postanawia sama niejako stać się obiektem sprzedaży, prowokuje więc mężczyzn, udając prostytutkę, a w ostatniej chwili udaje nagłą chorobę. Taka zabawa nie może się jednak skończyć bezkarnie. Bohaterka opowiadania Wyobraźnia  tak bardzo szuka w niej właśnie ratunku od wszelkich problemów, że staje się wielokrotną morderczynią. A inna, zakochana w swym terapeucie, tak prowokuje i kusi swojego młodziutkiego kochanka, że namawia go do przestępstw, by móc nadal mieć pretekst do wizyt u doktora.

Niektóre z kobiet Moravii to „kobiety na skraju załamania nerwowego”. Całkowicie zagubione, nierzadko pozbawione wsparcia. Muszą sobie radzić na przykład z mężem, którego życie polega na udawaniu życia i fałszywej miłości do rodziny. Próbują nawiązać kontakty z dziećmi, być kochającymi matkami, podczas gdy synkowie uciekają od nich i wierzą jedynie w komunizm. A nawet jak starają się sprawić przyjemność rodzicielkom, to jednak udają wspólne zainteresowania. Kobiety walczą nie tylko z niewiernymi mężami, ale również z brakiem zrozumienia z ich strony. Niejednokrotnie zastanawiają się nad samobójstwem, choć tu powodem tak drastycznego kroku bywa także zwykła nuda i wynikający z niej brak sensu życia. Jednak najczęściej ich największymi wrogami są one same. Do tego stopnia, że schizofrenicznie pytają swoją drugą osobowość, czy choć przez chwilę mogą być z ukochanym. 

Ważną rolę w życiu bohaterek odgrywa także fantazja. Wspominałam już o jednej, którą ta siła pchnęła do zbrodni. Inna kobieta sądziła, że jest świadkiem orgii, a naprawdę widziała projekcję własnych pragnień. Była też i taka, która tak bardzo uwierzyła w to, że jej życie jest tylko naśladowaniem stereotypów, że jedyne co się dla niej liczyło, to tylko sen. I w jej wypadku wyobraźnia miała coś do powiedzenia. 

Nie wiem, jaki był stosunek autora do kobiet, jakie tak naprawdę miał o nich zdanie, ale mam nadzieję, że jednak inne niż to, które jawi się w jego tekstach. Bo choć są tu także kobiety, o których nie powie się nic złego, które dzielnie radzą sobie z rzeczywistością, na swój sposób starają się być silne, to jednak jest ich mało. Głównym środkiem wyrazu pisarza jest ironia, nie da się jej nie zauważyć, ale również uszczypliwość, złośliwość. Kobiety bywają tu pustymi istotami albo o tak zagmatwanej psychice, że nie można darzyć ich sympatią. Tak, czytając te historie, sama momentami miałam ochotę trzepnąć jedną czy drugą po głowie. Krzyknąć „zastanów się, co Ty robisz, kobieto”, „opamiętaj się”. Czasem mruknąć tylko „Ty idiotko”. Albo gorzej, ale to już zostawię dla siebie. A to, że autorowi udało się wyzwolić we mnie takie emocje, to oczywiście wielka jego zasługa i plus dla jego twórczości.

Każda z tych 34 przedstawionych pań to osobna opowieść, każda intrygująca i dająca do myślenia. Jednak nie tylko kobiety, choć najważniejsze, są dla Moravii istotne. Ich historie bowiem ukazał na tle mieszczańskiego społeczeństwa. A o społeczeństwie tym można powiedzieć dużo, ale nie wiele dobrego. Króluje tam hipokryzja, materializm, związki międzyludzkie opierają się przede wszystkim na seksie. Słynne włoskie kochające się rodziny to tak naprawdę kłamstwo, fałsz. Chodzi tylko o pozory, nie liczą się ludzkie pragnienia. Ma być bogaty mąż, uśmiechnięta żona, dzieci – wszyscy jak z obrazka. I gdy pojawia się coś, co może tę idyllę zakłócić, trzeba to ukryć, zakopać, zapomnieć. Bardzo to gorzkie, bardzo smutne, niestety prawdziwe. A i tak zbiór czyta się z ciekawością, zafascynowaniem. Przyczyną tego jest na pewno towarzyszący każdej historii element zaskoczenia, niekiedy atmosfera jak ze snu. Jest dziwnie, jest wciągająco. I choć niekiedy bohaterki nudzą się w swoim życiu, czytanie o nich z pewnością nudne nie jest.

***
Ilustracja:  Maria Skoczek-Wojnicka, Rozważania o geometrii - abstrakcyjna perspektywa, 2010, olej płótno, źródło: http://tadeo-art.pl/index.php?id=21&ID=765