Alberto Moravia, włoski pisarz i dziennikarz, jest jednym z
najbardziej znanych włoskich twórców. Wielokrotnie wydawany w Polsce, nie tak
dawno w wabowskiej serii „Nowy Kanon” ukazała się jego Nuda, wkrótce na rynku wydawniczym pojawić ma się głośny Konformista. Niedawno miałam przyjemność
zapoznać się z jego krótkimi formami zebranymi w tomiku Raj (Czytelnik:Warszawa 1975) i muszę przyznać, że wywarły na mnie
naprawdę spore wrażenie.
Raj, tytuł zbioru 34 krótkich form, niesie ze sobą w
pierwszej chwili zdecydowanie pozytywne skojarzenia. To wszak Eden, kraina
wiecznej szczęśliwości, czego można by chcieć więcej? Nie trudno się jednak
domyślić i widać to już w pierwszym opowiadaniu, że raj Moravii jest podszyty
ironią, przewrotny i zdecydowanie daleki od ideału. Nie znajdziemy w nim
czystych, niewinnych i nudnych dziewic, ale dużą gamę kobiet, każda inna, każda
wyjątkowa. To właśnie kobietom Moravia poświęcił tomik. Są one bohaterkami i
narratorkami opowiadań. Ich historie są niezwykłe, dziwne, momentami niemal
schizofreniczne. Wynikają bądź to z niezrealizowanych pragnień, które nagle
wybuchają ze wzmożoną siłą, bądź też są próbą uwolnienia się ze sztywnych ram
obyczajowych narzuconych przez mieszczański styl życia. Są także walką, próbą
walki z emocjami, ludźmi i wreszcie z nudą.
Kobiety Moravii to naprawdę niezwykłe stworzenia. Jedna tak
bardzo pragnie wyzwolić w swoim mężu bestię, że prowokuje go tak długo, aż ten
jej nie uderzy. I co? I nadal jej mało. Inna, zdradzana żona, rekompensująca
sobie niewierność męża zakupami, postanawia sama niejako stać się obiektem
sprzedaży, prowokuje więc mężczyzn, udając prostytutkę, a w ostatniej chwili
udaje nagłą chorobę. Taka zabawa nie może się jednak skończyć bezkarnie.
Bohaterka opowiadania Wyobraźnia tak bardzo szuka w niej właśnie ratunku od
wszelkich problemów, że staje się wielokrotną morderczynią. A inna, zakochana w
swym terapeucie, tak prowokuje i kusi swojego młodziutkiego kochanka, że namawia
go do przestępstw, by móc nadal mieć pretekst do wizyt u doktora.
Niektóre z kobiet Moravii to „kobiety na skraju załamania
nerwowego”. Całkowicie zagubione, nierzadko pozbawione wsparcia. Muszą sobie
radzić na przykład z mężem, którego życie polega na udawaniu życia i fałszywej
miłości do rodziny. Próbują nawiązać kontakty z dziećmi, być kochającymi
matkami, podczas gdy synkowie uciekają od nich i wierzą jedynie w komunizm. A
nawet jak starają się sprawić przyjemność rodzicielkom, to jednak udają wspólne
zainteresowania. Kobiety walczą nie tylko z niewiernymi mężami, ale również z
brakiem zrozumienia z ich strony. Niejednokrotnie zastanawiają się nad
samobójstwem, choć tu powodem tak drastycznego kroku bywa także zwykła nuda i
wynikający z niej brak sensu życia. Jednak najczęściej ich największymi wrogami
są one same. Do tego stopnia, że schizofrenicznie pytają swoją drugą osobowość,
czy choć przez chwilę mogą być z ukochanym.
Ważną rolę w życiu bohaterek odgrywa także fantazja.
Wspominałam już o jednej, którą ta siła pchnęła do zbrodni. Inna kobieta
sądziła, że jest świadkiem orgii, a naprawdę widziała projekcję własnych pragnień.
Była też i taka, która tak bardzo uwierzyła w to, że jej życie jest tylko
naśladowaniem stereotypów, że jedyne co się dla niej liczyło, to tylko sen. I w
jej wypadku wyobraźnia miała coś do powiedzenia.
Nie wiem, jaki był stosunek autora do kobiet, jakie tak
naprawdę miał o nich zdanie, ale mam nadzieję, że jednak inne niż to, które
jawi się w jego tekstach. Bo choć są tu także kobiety, o których nie powie się
nic złego, które dzielnie radzą sobie z rzeczywistością, na swój sposób starają
się być silne, to jednak jest ich mało. Głównym środkiem wyrazu pisarza jest
ironia, nie da się jej nie zauważyć, ale również uszczypliwość, złośliwość. Kobiety
bywają tu pustymi istotami albo o tak zagmatwanej psychice, że nie można darzyć
ich sympatią. Tak, czytając te historie, sama momentami miałam ochotę trzepnąć
jedną czy drugą po głowie. Krzyknąć „zastanów się, co Ty robisz, kobieto”, „opamiętaj
się”. Czasem mruknąć tylko „Ty idiotko”. Albo gorzej, ale to już zostawię dla
siebie. A to, że autorowi udało się wyzwolić we mnie takie emocje, to
oczywiście wielka jego zasługa i plus dla jego twórczości.
Każda z tych 34 przedstawionych pań to osobna opowieść,
każda intrygująca i dająca do myślenia. Jednak nie tylko kobiety, choć
najważniejsze, są dla Moravii istotne. Ich historie bowiem ukazał na tle mieszczańskiego
społeczeństwa. A o społeczeństwie tym można powiedzieć dużo, ale nie wiele
dobrego. Króluje tam hipokryzja, materializm, związki międzyludzkie opierają
się przede wszystkim na seksie. Słynne włoskie kochające się rodziny to tak
naprawdę kłamstwo, fałsz. Chodzi tylko o pozory, nie liczą się ludzkie
pragnienia. Ma być bogaty mąż, uśmiechnięta żona, dzieci – wszyscy jak z
obrazka. I gdy pojawia się coś, co może tę idyllę zakłócić, trzeba to ukryć,
zakopać, zapomnieć. Bardzo to gorzkie, bardzo smutne, niestety prawdziwe. A i
tak zbiór czyta się z ciekawością, zafascynowaniem. Przyczyną tego jest na
pewno towarzyszący każdej historii element zaskoczenia, niekiedy atmosfera jak
ze snu. Jest dziwnie, jest wciągająco. I choć niekiedy bohaterki nudzą się w
swoim życiu, czytanie o nich z pewnością nudne nie jest.
***
Ilustracja: Maria Skoczek-Wojnicka, Rozważania o geometrii - abstrakcyjna perspektywa, 2010, olej płótno, źródło: http://tadeo-art.pl/index.php?id=21&ID=765
Myślę, że warto spróbować. Tym bardziej że opowiadania są króciutkie i po kilku pierwszych można już wyczuć ich klimat.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Bardzo ciekawy wpis, tym bardziej, że akurat o tym zbiorku w ogóle nie słyszałem. Jak na razie poznałem twórczość Moravii tylko od strony powieściowej i przyznaję, że wywarła na mnie bardzo dobre wrażenie. Wielka szkoda, że seria "Nowy Kanon" została chyba zawieszona, bo Moravia w nowym wydaniu prezentował się bardzo, bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuń