piątek, 18 listopada 2016

Nieoczywista rzeczywistość Rafała Niemczyka - "Mama umiera w sobotę"



Kiedy mam coś napisać, mimo setek myśli i słów kłębiących się w głowie, zawsze mam problem z początkiem. A teraz mam tak wielki z nim kłopot, że może zacznę po prostu: żałuję. Żałuję, że tom opowiadań Mama umiera w sobotę Rafała Niemczyka (Wrocław: Wydawnictwo Afera, 2015) przeczytałam. Że mam to już za sobą. Że kilka minut temu zamknęłam książkę i pozbawiłam się możliwości obcowania z nią po raz pierwszy. Są owszem i będą razy następne, ale to ten pierwszy jest tak sugestywny, sensualny, tak wżerający się w umysł i ciało. A ta książka, te opowiadania takie właśnie są – przenikające, uporczywe, budzące dreszcze.

Siedem opowiadań, siedem niezwykłych historii, każda inna i każda taka jak być powinna. Już tytułowe opowiadanie zapowiada, że będziemy mieć do czynienia z tekstami niebanalnymi, nieoczywistymi. I choć tu jest jeszcze w miarę spokojnie, sobota to nie jest dobry dzień na umieranie, to już powoli budzą się demony (choć rozum wcale nie zasypia). I z każdym kolejnym tekstem będą one sobie poczynać coraz śmielej i śmielej. Tak jak poczynał sobie sam autor. Bo czego tu nie ma. Trup w piwnicy to pachnący zimnym piwem absurd rodem z Kafki. Pomyłka, która mogła spotkać Józefa K., gdyby ten miał nieco więcej szczęścia. Czytając opowiadanie Ściana o nikczemnie powstającej niewidzialnej przegrodzie między rodzeństwem, czułam ten sam irracjonalny lęk, ten sam niepokój, który pojawiał się przy lekturze opowiadań Julia Cortazara. Bo Rafał Niemczyk również, nie burząc rzeczywistości, ale zwracając uwagę na to jej oblicze, od którego chcemy uciekać, sugestywnym językiem, stopniowo, powoli tworzy napięcie, które nie przeminie.  I to jest tak bardzo fascynujące i przerażające za razem. 

To nieprzyjemne uczucie pojawiać się będzie w każdym z opowiadań, będzie uwierać, ale jednocześnie będzie nas zmuszać, żeby wchodzić w teksty głębiej i głębiej. Jak w horrorze, gdy bohater, słysząc hałas na opuszczonym strychu, zamiast zwiewać, idzie tam, gdzie czeka niewiadome. Co mnie najbardziej poruszało w opowiadaniach Cortazara i porusza mnie tu, to właśnie to, że autor nie ucieka się do fantastycznych tricków i sztuczek. Wszystko tu jest jak najbardziej realne, rzeczywiste, to wszystko mogło i się zdarza, a jednak zawieszone jest na bardzo cienkiej granicy, której Niemczykowi udało się nie przekroczyć i w tym tkwi wielka siła jego opowiadań. Czy to Kobieta i mężczyzna z szafy, czy to Gambino, czy wreszcie Stodoła, każdy z tych tekstów jest osadzony w rzeczywistości, a jednocześnie przeniesiony z sennego koszmaru, z którego nie da się obudzić. Tekst z czwartej strony okładki (tu ciekawy zabieg i jest to strona 225) przywołuje Miasteczko Twin Peaks i choć nie będziemy szukać zabójcy Laury Palmer, to jest to porównanie słuszne.

Na koniec zostawiłam sobie opowiadanie w kolejności piąte – Przypadek brzydala. Bo choć początkowo myślałam, że Ściana będzie moim ulubionym tekstem, to musiałam zmienić zdanie. Cóż to za perełka, jak wielką rozkoszą było obcowanie z tym pięknie stylizowanym, archaizowanym językiem. Bywało, że zdania czytałam po kilka razy, żeby się nimi delektować. Ale to opowiadanie to nie tylko język, to również fabuła, a w niej groza, która na myśl przywodzić pewnie będzie Poego, a mnie tak bardzo skojarzyła się z niesamowitymi opowieściami Stefana Grabińskiego. 

Zbiór opowiadań Rafała Niemczyka jest jego debiutem i muszę przyznać, że autor jak na debiutanta nieźle tu sobie poczyna. Śmiało bawi się formą, z językiem momentami wyczynia takie rzeczy, że aż nieprzyzwoite, jednocześnie, z tych różnych wydawałoby się kawałków tworzy spójną całość. Jego opowiadania bowiem, w moim odczuciu, nie są tylko same dla siebie, ale przede wszystkim po to, żeby zwrócić uwagę na ludzką kondycję, na nasze szamotanie się w poszukiwaniu własnej tożsamości, na nasze bycie z czy bycie obok drugiego człowieka. 

Muszę, koniecznie muszę wspomnieć jeszcze, jak bardzo zachwycona jestem samym wydaniem książki. I świetnymi ilustracjami Kasi Michałkiewicz-Hansen, i projektem typograficznym Mimi Wasilewskiej, i tak wielkim dopracowaniem redakcji i korekty przez Magdalenę Lalak, Justynę Wodzisławską i Annę Szukalską. Dobrą robotę robicie w Wydawnictwie Afera :).

wtorek, 8 listopada 2016

Literatura o mnie (2)

"...życie z literaturą doprowadzone do stadium, w którym to literatura zaczyna być najważniejsza albo zaczyna dominować nad życiem, prowadzi zwykle do katastrofy. [...] To, co się dzieje z nami w trakcie czytania, wcale nie zawsze jest dobre!". Ryszard Koziołek, Dobrze się myśli literaturą, Wołowiec: Wydawnictwo Czarne, 2016, s. 7, 9.