Komiksy od
zawsze towarzyszyły mojej przygodzie z literaturą. Mniej lub bardziej ambitne,
nie miało to znaczenia. Historie obrazkowe przyciągały moją uwagę, z wielką
przyjemnością sięgałam po przygody Kajka i Kokosza, Asterixa, Batmana,
Spidermana. Później były to już coraz poważniejsze rzeczy, a prawdziwie uwiodło
mnie Persepolis – moment, w którym
zrozumiałam, czym może być powieść graficzna. Jedyny problem z komiksami mam
taki, że niestety nie należą do najtańszych, a zdobycie mniej popularnych,
wydanych jakiś czas temu pozycji jest bardzo czasochłonne. Nie poddaję się
jednak, bo warto się namęczyć po dobrą rzecz.
http://www.willeisner.com |
Cały czas szukam
autorów, tytułów, czytam, co się w komiksowym świecie dzieje i bardzo chciałam
bliżej poznać twórczość Willa Eisnera. Nie udało mi się, co prawda zdobyć Życia w obrazkach i Nowego Jorku,
ale sprezentowałam bratu (a przez to częściowo także i sobie;)) Sprawę rodzinną i inne historie (Egmont
Polska, Warszawa 2011). Podobno jest to najsłabsza z wydanych w Polsce
antologii tego amerykańskiego twórcy komiksów. Jeśli tak, to nie mogę się
doczekać, aż uda mi się sięgnąć po te doskonałe, bo ja już jestem pod wielkim
wrażeniem.
Zbiór otwiera
tytułowa Sprawa rodzinna,
zdecydowanie najlepsza historia w tomie. To brutalna opowieść o toksycznej
rodzinie, jakich zapewne nie mało. Na urodziny starego, schorowanego ojca
przyjeżdżają jego wszystkie dzieci. W zasadzie tylko jedna z córek chce by było
to rodzinne spotkanie. Pozostałe rodzeństwo kieruje się chciwością, zazdrością,
chęcią zysku i pokazania się przed innymi członkami rodziny. Nie ma tu mowy o
szczerym zainteresowaniu się drugim człowiekiem, bratersko-siostrzanej miłości,
bliskości i czułości. Problemy finansowe i emocjonalne przesłaniają wszystko.
Nie ma miejsca na wątpliwość, czy zaciągnąć męża siostry do łóżka. Brutalna
krytyka rodzeństwa i brak dobrego słowa dla członków rodziny też nie stanowi
problemu. Gdy pojawia się kwestia opieki nad ojcem, najważniejsze stają się
pieniądze i własna wygoda. Dobro rodzica nie jest w zasadzie brane pod uwagę, a
gdy jest już o tym mowa, to są to jedynie pozory. Ten komiks to poruszający
obraz dysfunkcyjnej rodziny, opartej na kłamstwie. Każdy ma tu coś na sumieniu,
nikt nie jest bez winy. Rodzice – nieżyjąca już matka i schorowany ojciec –
również nie pokazali swoim dzieciom, czym warto kierować się w życiu, a ich
grzechy (bardzo bolesne i ciężkie) zdecydowanie wpłynęły na postępowanie ich
dzieci. I te „wartości” przekazywane są kolejnemu pokoleniu, choć tu widać już
opór i przynajmniej próbę zrozumienia czy ulżenia w cierpieniu. Na przykładzie
tej historii obrazkowej widać doskonale, że nie trzeba wielkich słów, by
pokazać rozpadającą się rodzinę razem z
jej bagażem emocjonalnym, słabościami. Sprawa
rodzinna porusza i daje domyślenia tak, jak nie jedna wielka powieść.
Kolejny komiks
to Drobne cuda. To historyjki
ocierające się o realizm magiczny, pokazujące, że codziennie jesteśmy świadkami
cudów, wszystko zależy jedynie od naszego podejścia do życia, od tego, czy
dostrzegamy te wszystkie drobiazgi, które zmieniają nasze losy. Bo niewątpliwie
cudem jest przechytrzenie brutalnych łobuzów, gotowych zlać nas na kwaśne
jabłko. Cudem jest miłość i jej ponowne odkrycie. Cudem jest wreszcie to, jak
jedno zagubione w świecie dziecko może zmieniać życie całkowicie obcych mu
ludzi, dawać nadzieję, ratować małżeństwa. Więcej o tym komiksie nie ma co
pisać, lepiej go przeczytać, by odrobinę poznać świat pełen cudów, w jakim żył
młody Eisner.
I wreszcie
trzecia historia – Życie na obcej
planecie. To, to już zupełnie inna bajka. W stacji badań kosmicznych pewien
naukowiec odbiera sygnał radiowy nieznanego pochodzenia. Zapewne od obcych.
Sprawa wychodzi na światło dzienne. O kontakty z istotami pozaziemskimi i
podbój kosmosu zaczynają walczyć Stany Zjednoczone i ZSRR. Pewien pijaczyna
zakłada sektę księżycowych dzieci, mających wylecieć w kosmos i na obcej planecie
stworzyć raj. Politycy prześcigają się w zdobywaniu popularności. Dochodzi do
tajemniczych śmierci, porwań. Wszyscy chcą z tej tajemniczej sytuacji
skorzystać, nie bacząc na innych. W tej historii dzieje się bardzo dużo. Są
pościgi, zlecenia zabójstw, szpiedzy, seks. Są badania genetyczne i nawet
zmutowanie człowieka z roślinką. Spotkałam się z zarzutem, że Eisner w tym
komiksie przedobrzył, ale mnie to wcale nie przeszkadzało. Świetnie się
bawiłam, szukając tropów, śledząc poczynania zaślepionych żądzą władzy ludzi. A
obecny tu pierwiastek dobra, dawał nadzieję, że rodzaj ludzki nie jest tak do
końca zepsuty.
Z przyjemnością
sięgnę po inne wydane w Polsce komiksy Eisnera, choć dostęp do nich nie jest
łatwy. Na razie mam wielką chrapkę na Fun
Home. Tragikomiks rodzinny Alison Bechdel i Stuck Rubber Baby Howarda Cruse’a, poruszające tematy, które
świadczą o tym, że komiks to coś więcej niż wesoła historyjka w obrazkach. A wy
czytacie komiksy? Które przykuwają waszą uwagę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz