sobota, 24 lutego 2018

Sjurealizm, Historia i miłość - Jarosław Kamiński, "Tylko Lola" (plus małe wyznanie)


Na początek kilka słów wyjaśnienia, bardziej dla siebie niż dla Was, ale chcę się tym podzielić. Niesamowicie mnie wkurza moje milczenie na blogu. Czytam sporo, głównie książki dobre, interesujące, którymi warto się dzielić i zachęcać do sięgnięcia po nie. Dlaczego więc zamiast po prostu coś o nich napisać, w myślach układam mądre zdania, miotam się ze sobą i nic z tego nie wychodzi? Wydaje mi się, że po prostu za bardzo chciałam. Żeby moje wpisy były ciekawe, nie były banalne, za krótkie, za długie, żeby były w nich ciekawe analizy, interpretacje. Założenia dobre, ale zamiast mnie motywować, tylko mnie blokowały. Mam ileś tam pozaczynanych wpisów i nic ukończonego. Zamiast się po prostu radośnie dzielić lekturami, spinam się, analizuję. Po co? Przecież blog miał być dla mnie miejscem dobrym, sprawiającym przyjemność, do dzielenia się jedną z moich największych pasji, jaką jest czytanie. Dlatego plan jest taki – będę pisać i będę publikować, mam nadzieję, jak najczęściej, bez spinki. Nie będę się zastanawiać, czy za krótko, czy ciekawie, czy oklepane frazesy. Nie z braku szacunku dla moich czytelników i siebie, ale dla poczucia, że robię coś, co daje mi radość i przyjemność. Bo o to chyba chodzi. Niech wyjdzie dobrze.

Zacznę więc od krótkiego wpisu na temat książki, którą często widywałam na Instagramie, a jednak stosunkowo mało o niej mogłam przeczytać, a szkoda, bo to kawał dobrej literatury jest. I niestety częściowo dotyka tematu, który znów nabiera aktualności. A chodzi mi o książkę Tylko Lola Jarosława Kamińskiego (Warszawa: Wydawnictwo W.A.B., 2017).

Dwie opowieści, dwie perspektywy – Lidki, pacjentki szpitala psychiatrycznego, i Niny – emigrantki, żyjącej w nowym lepszym świecie, w Stanach Zjednoczonych. Każda ma do opowiedzenia swoją własną historię. Łączą się one na chwilę w jedną w drugiej połowie lat sześćdziesiątych XX wieku – w czasie, gdy na silne przybierają nastroje antysemickie i kraj szykuje się do wielkiej czystki. Kobiety połączy i rozdzieli wspólna praca w telewizji przy propagandowym programie dla młodzieży, a także tytułowa Lola. Tajemnicza postać, która w powieści istnieje tylko we wspomnieniach. Młoda dziewczyna z dobrej żydowskiej rodziny, przebojowa anarchistka pragnąca lepszego świata, równości, wolności braterstwa, bez kościołów, fabrykantów i ziemiaństwa. Kochanka Lidii, ciotka Niny, zniszczona przez Historię, a przez to wciąż będąca motorem, popychająca Lidię do działania, wciąż obecna w jej życiu. Bo gdyby nie Lola, wszystko pewnie potoczyłoby się inaczej.

Wydaje się, że w tej książce najważniejsza jest Historia i że to jest opowieść o niej właśnie. Wojna domowa w Hiszpanii, Marzec’ 68 – determinują losy bohaterów. Absurd tamtych wydarzeń, zwłaszcza antysemickiej nagonki, ukazany jest w całym swoim szaleństwie. Tak nie wiele potrzeba, by zniszczyć człowieka. Pisało o tym wielu, pisać trzeba nadal, bo zdaje się, że wciąż o tym zapominamy i popełniamy te same błędy. Cały czas trzeba sobie o tym przypominać.

Ale siłą napędową w powieści nie jest sama Historia. Najważniejsza okazuje się miłość i namiętność. To ona popycha Lidię do szalonych czynów, determinuje jej działania i we wczesnej młodości, gdy ucieka z Lolą do Hiszpanii na pomoc rewolucji, ale też wiele lat później, gdy musi podjąć najtrudniejszą decyzję, dotyczącą bliskich jej osób. Miłość szalona, niszczycielska, ale przecież liczy się Lola, tylko Lola.

Jarosław Kamiński oddał głos swoim dwóch bohaterkom, każdej na innych zasadach i to pomieszanie formy i stylów sprawdza się w powieści wyśmienicie. Autor bawi się językiem, sprawnie go wykorzystuje, co sprawia, że obie opowieści zyskują na swoich indywidualnościach. Jedynym minusem powieści jest epilog. Szkoda, że autor z niego nie zrezygnował, bo nieco psuje końcowy efekt. Ale czy z epilogiem, czy bez, Tylko Lola to świetna książka, którą koniecznie trzeba przeczytać.

5 komentarzy:

  1. Czytam pierwszy akapit i myślę: "To o mnie!" :) A "Tylko Lola", to właśnie jedną z książek, o których chciałem napisać, ale uznałem, że inni zrobią to lepiej :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to miło, że współodczuwasz :) Jestem ciekawa Twojego zdania o "Tylko Loli". A plan był taki, żeby o tej książce właśnie nie pisać ;)

      Usuń
    2. To naprawdę dobra pozycja, ukazująca pewne mechanizmy, które doprowadziły do Marca. Trochę drażniły mnie na początku te "strumienie" w wykonaniu Lidii (w ogóle, jestem mało odporny na zabawy formą), ale z czasem się wdrożyłem i biorąc pod uwagę sytuację narratorki zrozumiałem zamysł.

      Usuń
    3. W pierwszej chwili, jak zobaczyłam pierwszy tekst Lidii, poważnie zastanawiałam się, czy go w ogóle czytać ;) Ale szybko się wczułam w jej język i poszło.

      Usuń
    4. No właśnie. Mnie też nauczenie się "łowienia" rzeczy istotnych w tym wartkim strumieniu słów nie zajęło zbyt wiele czasu :)

      Usuń