wtorek, 18 czerwca 2013

Udany debiut pośmiertny

Charlotte, najstarsza i chyba najbardziej znana z trzech sióstr Brontë, największą popularność zdobyła, zresztą zasłużenie, wspaniałą i klimatyczną powieścią Dziwne losy Jane Eyre.  I choć była to jej pierwsza wydana książka, to prawdziwym debiutem był Profesor, który ukazał się dopiero po śmierci pisarki – w 1857 roku. Polski czytelnik zaś może cieszyć się tą powieścią od zeszłego roku dzięki wydawnictwu MG.

Charlotte Brontë - portret autorstwa George'a Richmonda
Charlotte Brontë głównym bohaterem i jednocześnie narratorem uczyniła mężczyznę,  akcja książki bowiem osnuta jest wokół losów ambitnego młodzieńca  Williama Cromswortha. Po przedwczesnej śmierci rodziców (matka zmarła sześć miesięcy po ojcu, wydając Williama na świat) wychowywany był przez braci matki, którzy nie mogli wybaczyć kobiecie, że nie bacząc na arystokratyczne korzenie poślubiła fabrykanta.  Gdy ukończył szkołę wujowie łaskawie ofiarowali mu stanowisko proboszcza i rękę jednej z jego sześciu kuzynek. Kierując się zarówno sercem, jak i rozumem William odmówił obu zaszczytów i  zwrócił się do swojego starszego, parającego się kupiectwem brata. Ich wzajemne relacje były jednak dalekie od ideału, dlatego pewne wydarzenia popchnęły w końcu naszego bohatera do opuszczenia ojczyzny i udania się do Belgii w celu zdobycia posady i zarobienia na życie. Tam, dzięki pomocy poznanego w Anglii nieco mrocznego i cynicznego  pana Hunsdena, udało mu się zdobyć posadę nauczyciela języka angielskiego w szkole dla młodych chłopców. Wkrótce też dodatkowo podjął się nauczania tegoż samego przedmiotu w mieszczącej się obok szkole z internatem dla panien. Nie trudno się domyślić, że na arenę szybko wkroczyły kobiety, które z własnej lub nie woli, co nieco namieszały w życiu osobistym, ale też i zawodowym Williama. Nie będę się tu jednak wdawać w żadnego szczegóły fabularne, ani zdradzać nawet najmniejszych personaliów, żeby nie popsuć przyszłym czytelnikom Profesora  przyjemności.

Tyle o samej fabule. Jeśli zaś chodzi o odbiór powieści to koniecznie należy pamiętać, że mamy do czynienia z debiutem i to w dodatku opublikowanym po śmierci autorki. Nie można więc patrzeć na powieść przez pryzmat Dziwnych losów Jane Eyre czy też Villette. Czytelnik nie znajdzie tu bowiem mrocznego i romantycznego nastroju pierwszej z nich ani też tak dobrych opisów i charakterystyki społeczeństwa jak w drugiej. W zasadzie przygodę z Charlotte Brontë należałoby zacząć właśnie od Profesora, żeby móc dostrzec jak rozwijało się jej pisarstwo. Nie znaczy to jednak, że jej debiut jest książką złą. Bynajmniej, widać w niej świetnie potencjał twórczy pisarski, powieść ujawnia jej zdolności obserwacyjne i umiejętność ukazywania różnorodności ludzkich charakterów. Autorka bogato czerpała z własnych doświadczeń, gdyż sama pracowała w Belgii jako nauczycielka języka angielskiego, tam też zresztą poznała gorzki smak miłości. To, co doskonale ukazała w Villette, w Profesorze dopiero się kształtowało. Znajdziemy tu więc krytyczne spojrzenie na mieszkańców kontynentu, zwłaszcza na Belgów. Dość mocno (choć jeszcze nie tak jak w powieści o przygodach Lucy Snowe) obrywa się katolikom, zwłaszcza w porównaniu do protestantów. Czy słusznie? Nie będę tego oceniać, tym bardziej, że ówczesne realia i konflikty religijne znacznie różniły się od obecnych. Nie to jest zresztą najważniejsze, liczy się zmysł obserwacyjny autorki, zdolność dostrzegania różnic.

Bohaterowie powieści nie są jeszcze tak pełnokrwiści jak w kolejnych książkach Charlotte, ale nie brak im temperamentu i silnych poglądów  – zarówno pozytywnych pod względem moralnym, jak i negatywnych. Sam William jest niezwykle ambitny i zdeterminowany, ma silnie ukształtowane poglądy i potrafi sobie zdać sprawę z czyhających nań pokus i niebezpieczeństw. Być może jest nieco wyidealizowany, choć nie brak mu wad, zwłaszcza jeśli chodzi o wygląd nie może poszczycić się wspaniałą urodą. Można go jednak polubić, choć zdecydowanie nie może tu być mowy o budzeniu przez jego postać tak silnych uczuć i wzmożonego bicia serca, jakie było wstanie powodować pojawianie się pana Rochestera.

Przeczytanie Profesora mocno polecam. Przede wszystkim dlatego, że z debiutem pisarki, której książki weszły do kanonu literatury powszechnej, zapoznać się należy. Kolejnym powodem jest fakt, że lektura ta jest niewątpliwie przyjemna i  oferuje miłe spędzenie czasu.

2 komentarze:

  1. Od jakiegoś czasu mam w planach tą książkę. Lubię twórczość Sióstr.

    OdpowiedzUsuń
  2. Również bardzo sobie cenię powieści sióstr Bronte, choć jak na razie tylko dwóch, bo przede mną wciąż książki Ann.

    OdpowiedzUsuń