„To nie było zwykłe
morderstwo – raczej precyzyjny komunikat, ostrzeżenie wysłane światuˮ.
Morderstwo genialnego szachisty Jakuba Kluga, którego znaleziono nad Tamizą z
pogruchotanymi kośćmi, spaloną twarzą i spoglądającymi w niebo, wydłubanymi
oczami, ułożonymi obok zwłok, wydaje się być zapowiedzią wciągającego
kryminału. A że na murze ktoś, zapewne morderca, wyrysował krwią ofiary symbol
żuka, można mieć nadzieję, że jakaś wielka tajemnica za tym się kryje. Niech
was nie zwiodą wszelkie znaki zachęcające do zagłębienia się w arcyciekawy
kryminał, którego rozwiązanie będzie wam spędzało sen z powiek. Co to, to nie.
Bo i wybitny szachista, i morderstwo, i tajemniczy żuk to jedynie elementy
prześwietnej gry literackie stworzonej przez Kaspra Bajona w niewielkiej rozmiarami,
ale jakże bogatej treściowo i formalnie, powieści (czy aby?) Klug (Wielka Litera, Warszawa 2012).

Ale Kasper Bajon
postanowił zabawić się z czytelnikiem i uciec od narzucąjącej się konwencji. A
ja kocham takie postmodernistyczne zabawy i gry. Dlatego z radością wielką czytałam
o tajnym stowarzyszeniu, poznawałam rozgrywki szachowe, historię wspomnianego
obrazu, by za chwilę natknąć się na część „Sześć filmów, które warto obejrzeć w
nadchodzącym tygodniuˮ i cieszyć się opisem-pastiszem tych właśnie filmów,
kpiącym z popkultury. Dzięki wprowadzeniu mnogości barwnych postaci autor miał
możliwość (i skutecznie ją wykorzystał) zabawy konwencjami. Sam, tworząc
biografię, kpi z biografii sentymentalnych, z autorów, którzy budują
rzeczywistość swoich autentycznych bohaterów na plotkach, domysłach,
sentymentach. Jednocześnie, by urzeczywistnić swą opowieść, wzbogaca książkę w
przypisy odsyłające do literatury rzekomo dotyczącej bohatera, tajnego
stowarzyszenia i innych opisywanych faktów. Pisze o podróżach Kluga, pokazując
nam różne miasta XIX-wiecznej Europy i Ameryki Północnej, by zaraz podać
przepisy kulinarne na panna cotta con lamponi i wieprzowe szaszłyczki! Gubi i
wybitnego szachistę i narratora biografa, by przyjrzeć się postaci urodzonej w
Tomaszowie Mazowieckim aktorce Cou-cou, robiącej karierę w Stanach.
Morfinistce, nimfomance, której romanse kojarzą się z historiami miłosnymi Marylin
Monroe. A potem ucieka w świat sztuki i szuka tajemniczego pigmentu Starna,
założyciela Pracowni Form Małych. Mamy tez i fragment niedokończonej powieści
kryminalnej, z którą chętnie bym się zapoznała. Jak widać dzieje się tu
niesłychanie wiele. I choć może dawać to wrażenie chaosu, to autor sprawnie się
tego ustrzegł. Wątki, mimo wszystko, łączą się sprawnie i absolutnie nie miałam
wrażenia przekombinowania.
![]() |
Kuzyn niejakiego Carabus klugi, symbolu Stowarzyszenia Skarabeusz |
Bajon w Klugu zabawił się z mnogością form
dostępnych popkulturze. Stworzył pastisze i kolaże. Nie uciekł też od gry z
samym sobą, a raczej ze swoim narratorem. Kpiąc z wyszukanych form, barokowych
opisów i aliteracji sam tworzy zdania typu „Przysłonięta szarą woalką chmur
karminowa źrenica słońca chowała się właśnie za budynkami Buckingam Palace.
[...] Żółty, przedwcześnie zmarły liść odpadł od gałęzi i z determinacją godną
samobójcy zmierzał w stronę ziemiˮ. Rozkoszne potworki. Dlatego, jak tylko
kochacie takie gry literackie, wszelkie zabawy formami i konwencjami, Klug musi do was trafić. Skrywa w sobie
bowiem dużo więcej, niż udało mi się tu przemycić.