niedziela, 30 grudnia 2012

Wspomnienia szpiega



Typowe powieści szpiegowskie to zdecydowanie nie moja bajka. Nigdy mnie nie pociągały. Sięgnęłam jednak po jedną powieść o szpiegu zaintrygowana jego historią. I choć postać Victora Maskella, bohatera powieści Johna Banville'a, wzorowana była na Anthonym Bluncie, "bohaterze" jednej z największych afer szpiegowskich, to pierwowzór nie był i nie jest dla mnie w zasadzie istotny. To sam Maskell stał się powodem, dla którego tak mocno weszłam w Niedotykalnego ("Znak",  Kraków 2010).

Victora poznajemy jako siedemdziesięciodwuletniego schorowanego (zdiagnozowano u niego raka) i publicznie potępionego - ujawniono jego szpiegowską działalność na rzecz Związku Radzieckiego, odebrano tytuły i funkcje. Pojawia się u niego Serena Vandeleur, dziennikarka, pragnąca napisać o nim książkę i to jej właśnie Maskell opowiada historię swojego życia. I to z jego bezpośredniej relacji dowiadujemy się, co spowodowało, że został podwójnym szpiegiem i kim właściwie był. Ten sposób narracji ma jednak znaczącą wadę (nie dla powieści, dla poznania). Bohater odkrywa się przed czytelnikiem tylko na tyle, na ile tego chce.

Victor Maskell, choć potępiony jako szpieg, przede wszystkim był wielbicielem, koneserem sztuki, autorem monografii Nicolasa Poussina, zafascynowanym jego Śmiercią Seneki, obrazem w rzeczywistości nieistniejącym, który to jednak odegra w powieści niemałą rolę. Wybitny intelektualista studiował na Cambridge, gdzie zetknął się ze środowiskiem młodej lewicy. Szybko zyskał w kręgu szacunek i uznanie, razem z Nickiem Brevoortem, przyjacielem, bratem jego przyszłej żony i chyba największą miłością, a przynajmniej najbardziej fascynującym i pociągającym go człowiekiem, odbył podróż do ogarniętej wojną domową Hiszpanii i porewolucyjnej Rosji. Ciesząc się zaufaniem, został włączony w działalność szpiegowską na rzecz Rosji radzieckiej, co po wybuchu II wojny światowej, nie przeszkodziło mu funkcjonować w wywiadzie brytyjskim, co bardzo przydało się jego radzieckim „przyjaciołom”. Ten okres jego życia był do granic przepełniony ważnymi i mniej istotnymi wydarzeniami. Ożenił się z nieco mroczną Vivienne, spłodził dwójkę dzieci. Jednak życie rodzinne nie pociągało go tak bardzo, jak działalność szpiegowska. Nie rezygnował również z życia towarzyskiego, przepełnionego oparami alkoholu i tytoniowego dymu. Dzięki tym opisom możemy poznać środowisko, w którym się obracał, a w którym nie brakowało niezwykłych charakterów – jedni byli odpychający, drudzy fascynujący, jeszcze inni tworzyli niezwykle barwne tło. Podczas jednego z nalotów na Londyn poznał też smak homoseksualnej miłości, odkrywając w sobie nową namiętność. Od tej pory działalność na rzecz wywiadów łączył z, jak to sam określał, łowami na mężczyzn. Trzeba zaznaczyć, że homoseksualizm w Wielkiej Brytanii do 1967 roku był karany więzieniem. Dlatego poszukiwanie seksualnych przygód było dla Victora tak samo niebezpieczne, jak szpiegowanie. Zresztą w tych niepewnych, ryzykownych, ukradkowych spotkaniach w miejskich szaletach, brudnych zaułkach, parkach krył się wielki urok możliwości bycia przyłapanym. We wspomnieniach dotyczących jego życia seksualnego jest raczej powściągliwy, nie ze wstydu, lecz z niechęci dla naturalistycznych scen, nie unika jednak wspominania przygód i kochanka Patryka. Po wojnie Victor postanawia zrezygnować z działalności szpiegowskiej i dla Brytyjczyków, i dla ZSRR i całkowicie poświęcić się jego największej namiętności, czyli sztuce. Jednak od przeszłości nie udało mu się odciąć, powracała do niego wielokrotnie, w końcu doprowadzając go do wspomnianego na początku upadku.

Victor Maskell to postać, z którą mam wielki problem. Zdrajca ojczyzny i ideałów, choć sam mówił, że nie można zdradzić tego, w co się nie wierzy, musi budzić negatywne uczucia. Do tego zakochany w brzmieniu własnego głosu bufon – taki jawi się jako opowiadający swoje losy starzec. Jednocześnie jego młodzieńcze losy, dylematy i wybory budziły we mnie pewien rodzaj współczucia i fascynacji. Może po prostu dałam się uwieść tej diabelskiej postaci… Ale zamknięcie jego historii, o którym tu ani słowa, każe mi sądzić, że to postać niezwykle tragiczna. Nie wybiela to jego negatywnych działań, ale też budzi pewien rodzaj wzburzenia. Cóż, uwielbiam takie nieokreślone postaci, choć momenty, w których czułam się wkurzona jego zachowaniem i uwielbieniem dla siebie, nie były rzadkie. Tym bardziej że odpowiedź na to, dlaczego zdradził jest wciąż… trzeba samemu przeczytać, żeby zawyrokować.

Spotkałam się z opiniami, że Niedotykalny to wyjątkowo nudna pozycja, a opowiedziana w niej historia, mimo że ciekawa, to została niepotrzebnie rozwleczona. Nie zgadzam się z tym w ogóle. Dla mnie każda postać, każdy opis, historia stanowi o uroku tej powieści. Bohater Banville’a to typ intelektualisty, erudyty, który konstruuje piękne zdania. Pod względem językowym jestem powieścią zachwycona, niemal czyste, niepozbawione poczucia humoru, piękno muszę przyznać. Nie jestem w stanie ocenić, jak książką wygląda jako powieść szpiegowska, ale jako powieść psychologiczna, poruszająca zagadnienia moralności, etyki, estetyki, wyborów sprawdza się znakomicie, nie zanudzając mnie ani przez moment. Naprawdę warto zawrzeć bliższą znajomość z Victorem Mankellem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz