piątek, 24 grudnia 2010

Wesołych Świąt

Gerard David, Holy Night, Muzeum Historii Sztuki w Wiedniu

niedziela, 5 grudnia 2010

Litwo, ojczyzno moja?


Poprzedni post dotyczący książki Miłosza zaczęłam pytaniem, które powtórzyłam w tytule obecnego. Powtórzenie jest w pełni zamierzone, gdyż Szukanie ojczyzny w pełni dotyczy Litwy, a autor dokonuje próby przedstawienia losów ziemi, z której się wywodzi nie uciekając od niewygodnych dla wielu zagadnień dotyczących stosunków polsko-litewskich.

Książkę rozpoczyna tekst zatytułowany Rodziewiczówna. Miłosz, który w latach młodości czytał Lato leśnych ludzi i może jeszcze kilka innych pozycji, zainteresowany zażenowaniem intelektualistów oraz niesłabnącą popularnością powieści pisarki postanowił przeczytać jej książki, aby przekonać się co świadczy o jej sukcesie. Od razu się przyznam, że trochę się bałam tego tekstu, pamiętając jak bardzo się męczyłam, żeby skończyć Między ustami a brzegiem pucharu i po tej lekturze stwierdziłam, że nigdy więcej Rodziewiczówny. Zdania wciąż nie zmieniłam, ale tekst Miłosza okazał się niezwykle interesujący. Nie dokonał on bowiem ani krytyki (choć też nie unikał wymieniania wad tej twórczości) ani nie chwalił. Czytanie książek Marii Rodziewiczówny, jak autor zauważył, było podobne do czytania pamiętników, gdyż znaleźć w nich można wiele informacji dotyczących realiów oraz stosunków społecznych panujących na opisywanych terenach w drugiej połowie XIX w. Przede wszystkim za ideał Rodziewiczówna uważała i tak przedstawiała szlacheckie zaścianki, czyli gospodarstwa rolne uprawiane przez rodzinę, nietożsame z gospodarstwami chłopskimi. Praca w zgodzie z przyrodą łączyła się z czystym sumieniem, a zaścianki stanowiły miejsca silnego oporu przeciw rusyfikacji. Polak i Litwin były określeniami niemal jednoznacznymi, posługiwano się zaś językiem polskim, a litewski pojawiał się najczęściej w postaci wtrętów, gdyż uważany był za język prostaków. Dopiero później doszło do popularyzacji języka litewskiego oraz prób odzyskania narodowej tożsamości przez Litwinów.
Wieś u Rodziewiczówny symbolizowała dobro, natomiast wszelkie zło pochodziło z miasta, przede wszystkim z Warszawy. Była ona pełna nieprawości, duchowej pustki i nierówności społecznych. Pozytywni bohaterowie najczęściej wywodzili się z warstw ubogich i służyli pomocą bardziej potrzebującym. I, oczywiście, byli to mieszkańcy Polesia czy Żmudzi.
Wszystko co obce posiada u Rodziewiczówny negatywne cechy. Dla szlachty największą wartość stanowiła ziemia, to ona była kapitałem. Natomiast dla Niemców i przede wszystkim Żydów była ona jedynie źródłem do zdobycia majątku. Pozytywny bohater nigdy nie dopuściłby się sprzedania rodzinnego majątku, wyrębu lasów, z kolei Żydzi nie mieli z tym problemów. Rodziewiczówna ukazuje Żydów zdecydowanie negatywnie, a jednak Miłosz pisze, że określenie „antysemityzm” nie znalazłoby zrozumienia w opisywanych przez autorkę środowiskach: „Po prostu taki jest porządek świata, że odraza do Żydów jest równoznaczna z odrazą do zła i że czyhają oni na obrzeżach społeczeństwa, szukając, kogo by wplątać w swoje brudne (zawsze brudne) transakcje” (C. Miłosz, Szukając ojczyzny, Wydawnictwo Znak, Kraków 2001, s. 32). Trudno jednak dziś zrozumieć taki sposób rozumowania ówczesnych środowisk.
Prozę i samą Rodziewiczównę Miłosz podsumowuje w taki sposób: 
Zalecana jako chrześcijańska lektura dla rodzin, jako że nie ma w niej wybujałej erotyki, czyli, jak to ona nazywa, „szałów”, pochwalana za swoje zdrowe poglądy przez Stronnictwo Narodowe i jego dalsze wcielenia, jest właściwie pisarką nieszczęśliwego społeczeństwa szlacheckiego, które nie tylko zastygło w swoich obyczajach, ale jeszcze cofnęło się w porównaniu z szybko postępującym gdzie indziej dziewiętnastym wiekiem. […] Opierając się mrokom i dzikości, Polska dworu i zaścianka uległa zapeklowaniu żywcem. Założenia książek Rodziewiczówny nie muszą być głośno powtarzane, zresztą być nie mogły, z powodu cenzury, ale ich obecność przemawia do czytelników na zasadzie dobrze wytartego uczuciowego toru. Że dzieje się tak w końcu dwudziestego wieku, dowodzi jedynie,  że nie wszystko mogą zmienić wojny i polityczne przewroty (ibidem, s. 56-57).

źródło: http://www.regturas.lt/index.php?id=548
Kolejne teksty: Nad Niewiażą, wiek dziewiętnasty, W Wielkim Księstwie Sillicianii oraz Opowieści pana Guze to różne oblicza Litwy. Pierwszy z nich dotyczy pamiętników Jakuba Gieysztora, jego spojrzenia na kwestię chłopską oraz polsko-litewską. Podjął się on zadania uwłaszczenia, ale również rozwoju społecznego chłopów, a choć wszystkich uważał za Polaków rozumiał potrzebę odrębności narodowej i uznawał, że ten, kto kocha własną narodowość uszanuje i inną. Dlatego sam miał szkółkę, w której uczono przede wszystkim po litewsku. Jednocześnie posiadał pewne cechy i głosił hasła, które dziś uznalibyśmy zapewne za nacjonalistyczne. Przeciwny separatyzmowi, bał się zerwania związku Litwy z Koroną, który był dla niego istotą polskości. Był zwolennikiem jednej Polski zamiast Rzeczypospolitej. A jednak Miłosz napisał: 
Może nawet niesprawiedliwe jest umieszczanie go wśród nacjonalistów, skoro wykazywał taką wrażliwość na potrzeby mówiącej innym językiem wsi w jego stronach. Obcując z nim, odkrywamy ogólne prawo takich spotkań w czasie: tamci ludzie żyli wśród sprzeczności, które tylko dla nas są sprzecznościami (ibidem, s. 90).
W Wielkim Księstwie Sillicianii Miłosz zajął się kwestią litewskości, polskości oraz żydowskości Mickiewicza, przedstawiając różne fakty przemawiające za każdą z tych możliwości, natomiast Opowieści pana Guze zostały napisane na podstawie materiałów przesłanych Miłoszowi przez owego pana Guze, który był właścicielem majątku, graniczącego z majątkiem Miłoszów na Białorusi. Tu znajdziemy niezwykle interesujące historie dotyczące rodziny poety, mniej lub bardziej chwalebne, oraz mniej lub bardziej obiektywne, gdyż zależne od opinii pana Guze.
Jak z tą Litwą było to bardzo ciekawy i bogaty w zajmujące informacje szkic dotyczący Oskara Miłosza. Jego kuzyn podjął się próby przedstawienia motywów kierujących Oskarem, który opowiedział się za Litwą, a nie za Polską. Czyni to w sposób rzetelny i dokładny, przedstawia stanowisko Oskara, któremu po zapoznaniu się z wieloma faktami trudno się dziwić. W tym tekście znalazły się również uwagi na temat twórczości „litewskiego” Miłosza oraz jego przeobrażeń religijnych. Poruszona została również kwestia mesjanizmu, tak jak ją Oskar rozumiał.
O wygnaniu i Miejsce utracone to teksty podejmujące pierwszy zagadnienie wyobcowania i próby odnalezienia się poza granicami ojczystego kraju oraz niemożności pełnej od niego ucieczki, drugi natomiast dotyczy tragicznych losów Wilna podczas II wojny światowej, okupacji stalinowskiej i hitlerowskiej, masowych mordów. Ukochane miasto Piłsudskiego stało się miejscem zagłady dziesiątek tysięcy Żydów i w tym miejscu Miłosz przypomina, że było to miasto, w którym żyły obok siebie, ale nie we wspólnocie społeczności Żydów i Polaków.
Ostatni tekst Pamięć i historia, który został przez autora dołączony do trzeciego wydania opisywanej książki to przemówienie wygłoszone przez  Miłosza w Wilnie 2 października 2000 r. na sympozjum, w którym udział wzięli również Wisława Szymborska, Günter Grass oraz Tomas Venclova. Jest to tekst mocno prowokujący i poruszający. Czesław Miłosz odniósł się do kwestionowanej przez niektórych (a dziś ta opinia jak się okazuje u niektórych wciąż jest aktualna) polskości autora. Urodził się on w samym środku Litwy i miałby pełne prawo uznać się za Litwina, ale jego rodzina od XVI w. mówiła po polsku, a on chodził do polskich szkół. W dowodzie osobistym wpisano mu Polak i on nigdy się polskości nie wyrzekł. A, że głosił niechętne opinie wobec polskiego nacjonalizmu (zaznaczył przy tym, że nacjonalizm litewski nie jest niczym lepszym) uważam za zrozumiałe.
źródło: http://www.interklasa.pl/portal/dokumenty/ue142/galeria.html
Kolejną ważną kwestią, którą Miłosz podjął na tym odczycie była kwestia żydowskiego Wilna i zagłada. Z problemem tym jednak Litwini muszą zmierzyć się sami. Na końcu zaś wyraził negatywną opinię o decyzji zamknięcia Uniwersytetu Stefana Batorego w grudniu 1939 r.
Szukanie ojczyzny to bardzo zajmująca pozycja, bogata w treści, które nierzadko są niewygodne dla opisywanych środowisk, ale równocześnie, które pozwalają zrozumieć podejmowane decyzje oraz niechęć Litwinów do Polaków. Uważam, że jest to książka, którą należy czytać i powinna, choć we fragmentach znaleźć się w kanonie lektur szkolnych, gdyż podejmuje kwestie, o których nie powinno się zapominać.